1. Leszek Żukowski 2. Sierpień 3. Chaos kontrolowany 4. Pierwsze wyjście z mroku 5. Pasażer 6. Ocalenie 7. Spadam 8. Czas globalnej niepogody 9. Nie wierzę skurwysynomDebiutancki album zespołu Coma wydany w 2004 roku. Na album składają się utwory zarówno balladowe (Leszek Żukowski, Pasażer, 100 tysięcy jednakowych miast) jak i momenty ostrego brzmienia ( Czas globalnej niepogody, Ocalenie czy tytułowe Pierwsze wyjście z mroku), a całość zwieńczona jest skocznym koncertowym utworem Skaczemy (oficjalnie nie wymieniony na płycie). Album otrzymał nagrodę Fryderyka za Album Roku w kategorii Rock w 2005 roku, oraz II miejsce za Album Roku w plebiscycie Teraz Najlepsi. "Leszek Żukowski" 8:15 "Sierpień" 5:50 "Chaos kontrolowany" 4:31 "Pierwsze wyjście z mroku" 5:54 "Pasażer" 5:10 "Ocalenie" 5:25 "Spadam" 4:57 "Czas globalnej niepogody" 4:12 "Nie wierzę skurwysynom" 5:57 "100 tysięcy jednakowych miast" 6:43 "Zbyszek" 5:24 "Skaczemy" (utwór ukryty) 3:04 Co sądzicie o debiutanckim krążku? pierwsze wyjście z mroku - COMA. 22,20 zł. dostawa jutro. dodaj do koszyka. Darmowa dostawa Smart! przy zakupach od 45 zł (punkty odbioru) lub od 65 zł (kurier) Przewidywana dostawa: jutro w punkcie. Dostawa od 6,50 zł. Zwrot za darmo. 15 dni na odstąpienie od umowy. Spadam LyricsSpadamPowoli spadamW korytarze światełW pomruki znaczeńSpadamJakby nie byłoCałego świataJak by nie było nawet mnieSpadamPomiędzy zdaniaW niedorzecznościBez wahaniaSpadamChroni mnie wiaraNiech będzie chwała BoguA w mojej duszy spokójSpadamCo się wyprawia?Cały w spadaniuCały ze światłaSpadamJaka zabawaJaki tu spokójRównowagaSpadamNie czuję ciałaI tylko błagamO łaskę trwania, jeszczeSpadamZostaniesz samaA może to mój chory sen?A może śmierć?A może nie maNie, nie maMoże nie ma mnie?Nie, nie, nie, nie, nieSenŚmierćA może nie ma, nie, nie maMoże nie ma mnieNie, nie, nie[Tekst i adnotacje na Rock Genius Polska] Coma : Rok wydania: 2004 : Płyty: Coma - Pierwsze wyjście z mroku (2004),, Various – The Best Polish Songs Ever! (4 x CD, 2007), Coma - Symfonicznie (CD, 2010), Coma - Live (2010), Coma - Coma Live Przystanek Woodstock 2014 (2 x CD, 2015). Ścieżka dźwiękowa: Karaoke for fun: ROCK, Karaoke for fun: Extra Hity 2
1. LESZEK ŻUKOWSKI Czasami wolę być zupełnie sam Niezdarnie tańczyć na granicy zła I nawet stoczyć się na samo dno Czasami wolę to niż czułość waszych obcych rąk Posiadam wiarę w niemożliwą moc Potrafię jeśli chcę rozświetlić mrok Mogę poruszyć was na kilka chwil Tylko zrozumcie kiedy zechcę znowu z sobą być Na pewno czułeś kiedyś wielki strach Że oto mija twój najlepszy czas Bezradność zniosła cię na drugi plan Czekanie sprawia że gorzknieje cała słodycz w nas Ogromny zgrzyt znieczula nas na szept Tak trudno znaleźć drogę w ciepły sen Słowa zlewają się w fałszywy ton Gdy nadwrażliwość jest jak bilet w jedną stronę stąd Okłamali mnie z nadzieją że Uwierzyłem i przestanę chcieć Muszę leczyć się na ból i strach Gdzie jest człowiek który z siebie sam pokaże mi jak Kto pokaże mi jak? Czasami wolę być zupełnie sam Niezdarnie tańczyć na granicy zła I nawet stoczyć się na samo dno Czasami wolę to niż czułość waszych obcych rąk Posiadam wiarę w niemożliwą moc Potrafię jeśli chcę rozświetlić mrok Mogę poruszyć was na kilka chwil Tylko zrozumcie kiedy zechcę znowu z sobą być Znowu z sobą być... Na pewno czułeś kiedyś wielki strach Że oto mija twój najlepszy czas Bezradność zniosła cię na drugi plan Czekanie sprawia że gorzknieje cała słodycz w nas Ogromny zgrzyt znieczula nas na szept Tak trudno znaleźć drogę w ciepły sen Słowa zlewają się w fałszywy ton Gdy nadwrażliwość jest jak bilet W jedną stronę stąd Niczego nie będzie żal... Okłamali mnie z nadzieją że Uwierzyłem i przestanę chcieć Muszę leczyć się na ból i strach Gdzie jest człowiek który... ...niczego nie będzie żal 2. SIERPIEŃ Lato wybuchło z całych sił W knajpach dziewczęta piją sok Chłopcom nie było nigdy wstyd Poprzez dym chwytać ich młody wzrok Droga wymyka się spod stóp Miasto przechyla się przez mrok Meteoryty suną w dół Rozmyła się w kolejną noc granica snu W niedorzeczności naszych ciał W zaprzepaszczonej ciszy serc Doczekaliśmy wrzasku dnia Taki wstyd zdarza się tylko raz Za kryształową ścianą słów Za nieprzebytym lasem kłamstw Chowa się ze mną dobry duch Pod niebem wiatr pogania los zatacza łuk Doskonale znika czas Doskonale i nie ma nic Jeszcze dalej idę sam Jeszcze dalej trzeba iść, tak trzeba, tak trzeba Doskonale znika czas Doskonale i nie ma nic Jeszcze dalej idę sam Jeszcze dalej trzeba iść, tak trzeba, tak trzeba... 3. CHAOS KONTROLOWANY Nie na pewno lecz wiem, tu gdzie kończy się noc I nie zaczyna się nowy dzień, małe sprawy zyskują moc Wymyśliłem ten stan, zawieszony wśród miejsc Możesz być tu zupełnie sam Możesz ufać w dowolny sens Oto zmyślony świat, który się zrodził by w ciszy trwać Jeśli go zeżre fałsz, unicestwi się sam Myśli są na kształt ryb, co mieszkają wśród fal Wychylają stroskane łby, kiedy znikną zostaje żal Ponad wszystko jest szept I nie zdarza się wstyd Brama w której przeczekasz deszcz Błyskotliwa lub złota myśl Oto zmyślony świat, który się zrodził by w ciszy trwać Jeśli go zeżre fałsz, unicestwi się sam Niezliczona ilość najjaśniejszych barw Ogromna siła i wszechświat gówno wart Zapraszamy na chaos twoich spraw Zapraszamy na drogi które znasz Niezliczona ilość najjaśniejszych barw Ogromna siła i wszechświat gówno wart Zapraszamy na chaos twoich spraw Zapraszamy Słowa słowa, ciepłe rzeki mętnej wody Słowa słowa, jeśli uwierzysz to się utopisz Oto zmyślony świat, który się zrodził by w ciszy trwać Jeśli go zeżre fałsz, unicestwi się sam 4. PIERWSZE WYJŚCIE Z MROKU Przed świtem obudziłem się by żyć Wplątany w cudzą pościel, w cudze sny Pomiędzy pożądaniem, a rozkoszą tkwi dolina nocy Skazany na ponury miejski zgrzyt Osnuty prześcieradłem brudnej mgły Chcąc ukryć się przed sobą samym Chlałem wódę w dusznym barze Lecz przecież bóg dobrze wie Dlaczego dławi mnie wstręt Dlaczego strach nabiera mocy i zniewala rozum Na pewno każdy choć raz Utracił wiarę jak ja Obym nie bliżej stał Sennego dnia w królestwie mroku Prorocy porzygali się i śpią Poeci umierają w grobach strof Anioły śmierdzą potem, żrą kiełbasę Mają w dupie żywych Zginęła w niepokoju wielkich miast Osnuta huraganem durnych spraw Maleńka tajemnica - bycia w ciszy Lub po prostu bycia Ginie nadzieja i moc Rośnie apetyt na zło Zwyciężą ci, co nienawiścią silni Szydzą z innych Nad miastem wyrósł jak krzyk I zamknął drogę do gwiazd Ogromny wstyd i strach przed ciszą Eteryczną Mimo że zgubiłem się Mimo że zabrnąłem w mrok Wymieszałem z błotem krew Ocaleję mimo to Trzeba uprzytomnić sobie że Nawet kiedy wszystko straci sens Znajdziesz przestrzeń gdzie Wielka wiara tłumi lęk I jeżeli tak ma być, że pomimo wszystko Ja wydostanę się To chyba warto Wierzyć Mimo że... 5. PASAŻER A jeśli w imię boga zechcesz iść Zostaw po drodze niepotrzebny krzyż Miłości, nadziei naładuj w kieszenie i chleb Potem idź gdzie chcesz Aż najmniejsza z dróg Dotknie twoich stóp Wtedy stań na najwyższej z gór I połknij wiatr byś wykrzyczeć mógł Ja tańczę, a niebo, niebo gra Ja śpiewam, prze-niebieski czas A kiedy rozdasz najcieplejszy szept Gdy przewędrujesz każdy mały sens Pomyślisz że tak, że wypełnił się czas To ostatnia z dróg Szuka twoich stóp Teraz stań na najwyższej z gór I połknij wiatr byś wykrzyczeć mógł Ja tańczę, a niebo, niebo gra Ja śpiewam, prze-niebieski czas Ja tańczę, a niebo, niebo gra Ja śpiewam... 6. OCALENIE Z dokładnością atomowej sekundy globalnej Wyruszyliśmy ratować świat Podejmując się niewykonalnej sprawy Porzuciliśmy rodzinny kraj Ponad miastem, ponad linią miast Odurzeni okrucieństwem świateł Przez kosmiczną katastrofę gwiazd Wystrzeleni w tajemnice znaczeń Przez granice niespokojnych krain Płyną nowotwory szalonego gniewu Giną słońca napęczniałe krzywdą Oceany występują z brzegów Miną wieki zanim wróci światło Miną światy zanim wróci spokój Kto ma uszy niechaj słucha bacznie Że już nic nie zdoła pomóc Dopóki co Dopóki co Tylko my Posiadamy moc Na pewno tak Na pewno tak Tylko my Pokonamy strach Z dokładnością atomowej sekundy globalnej Wyruszyliśmy ratować świat Podejmując się niewykonalnej sprawy Porzuciliśmy rodzinny kraj Ponad miastem, ponad linią miast Odurzeni okrucieństwem świateł Przez kosmiczną katastrofę gwiazd Wystrzeleni w tajemnice znaczeń Dopóki co Dopóki co Tylko my Posiadamy moc Na pewno tak Na pewno tak Tylko my Pokonamy strach Dopóki co Dopóki co Tylko my Zwyciężymy zło Na pewno tak Na pewno tak Tylko my Ocalimy świat 7. SPADAM Spadam Powoli spadam W korytarze świateł W pomruki znaczeń Spadam Jakby nie było Całego świata Jak by nie było nawet mnie Spadam Pomiędzy zdania W niedorzeczności Bez wahania Spadam Chroni mnie wiara Niech będzie chwała bogu A w mojej duszy spokój Spadam Co się wyprawia? Cały w spadaniu Cały ze światła Spadam Jaka zabawa Jaki tu spokój Równowaga Spadam Nie czuję ciała I tylko błagam O łaskę trwania jeszcze Spadam Zostaniesz sama A może to mój chory sen? A może śmierć? A może nie ma Nie, nie ma Może nie ma mnie? Nie, nie, nie... Sen? A może śmierć? A może nie ma... 8. CZAS GLOBALNEJ NIEPOGODY Od zachodu biegną chmury pełne złej nowiny W moim kraju ludzie mają oczy pełne łez Bez przyczyny wpadam w gniew Wszystko czego mogę chcieć to wyć jak pies Jeszcze nigdy tak odległy nie był dla mnie bóg Jeszcze nigdy tak ogromnie nie zabrakło sił By wyrazić jaki ból, by opisać jaki podły czuję wstyd Mam jeden cel, gdy przyjdzie dzień, wyzwolę gniew To ja w tysiącu atomowych gwiazd Do końca zachowałem twarz Nad głową rozpoznacie znak Globalnej niepogody Moja stolica rośnie w mieście zwanym Babilon Liczne wojska oblegały jej naftowy tron Matkojebców czeka sąd, polityków czeka wstyd i strach i zgon Moi koledzy siedzą w Anglii albo w USA Tam przywabił ich bez trudu zarabiany szmal Ziemia ojców ma tę moc która im po nocach nie da słodko spać Mam jeden cel, gdy przyjdzie dzień, wyzwolę gniew To ja w tysiącu atomowych gwiazd Do końca zachowałem twarz Nad głową rozpoznacie znak Globalnej niepogody Globalnej niepogody 9. NIE WIERZĘ SKURWYSYNOM Obiecali nowy, lepszy świat Używając pięknych, mądrych słów Przedstawili idealny plan Lecz nie każdy starał się jak mógł Nasz mały Chorobliwie duszny kraj Brak wiary Każdy bogiem sobie sam Otoczyło mnie stado wściekłych psów Coraz trudniej wstrzymać się od łez Między nami strach, między nami brud Nie do wiary jak łatwo zgubić sens Nauczyłem się wydawać o tym wszystkim Powściągliwe zdanie Nauczyłem się wydawać o tym wszystkim Chłodny sąd Kto pomoże znaleźć nowy cel? Co pozwoli przebić się przez mrok? Nasz mały Chorobliwie duszny kraj Brak wiary Każdy bogiem sobie sam Nie wierzę skurwysynom Nie wierzę skurwysynom Nie wierzę skurwysynom Nie wierzę skurwysynom Nie wierzę skurwysynom... 10. 100 TYSIĘCY JEDNAKOWYCH MIAST Przedostała się w parszywy czas Przez ulice zakażone bezradnością dni Przez korytarz betonowych spraw Pewność że my Mimo wszystkich nieprzespanych nocy Mimo prawdy porzuconej na rozstajach dróg Potrafimy w rzeczywisty sposób Znaleźć się już W domu będzie ogień A do domu proste drogi Wiodą słusznie moje stopy Nie zabraknie mi sił Czas poplątał kroki Jest łagodny i beztroski Ma zielone kocie oczy Tak samo jak ty Nauczyłem się umierać w sobie Nauczyłem się ukrywać cały strach Nie do wiary że tak bardzo płonę Nie do wiary że rozumiem każdy znak Zapomniałem że od kilku lat Wszyscy giną jakby nigdy ich nie miało być W stu tysiącach jednakowych miast Giną jak psy Dobre niebo kiedy wszyscy śpią Pochlipuje modlitwami niestrudzonych ust Tylko błagam nie załamuj rąk Chroni nas bóg Ja mógłbym tyle słów utoczyć Krągłych i beztroskich Ze słonego ciasta zmierzchów Jeśli zechcesz je znać Wzrok przekroczył linię Horyzontu aby zginąć A ty przy mnie śpisz i żyjesz Nieodległa w snach Nauczyłem się... To ja, ten sam Od tylu lat, sam Bo ciebie mi brak Ciebie mi brak Bo ciebie mi brak Ciebie mi brak To ja, ten sam Od tylu lat, sam Czekam 11. ZBYSZEK Zbyszek, Zbyszek - kolega z wojska Zbyszek, Zbyszek - postać radosna Zbyszek, Zbyszek - kolega z wojska Zbyszek Zbyszek, Zbyszek - kolega z wojska Zbyszek, Zbyszek - postać radosna Zbyszek, Zbyszek - kolega z wojska Zbyszek - skoczył z wieżowca Godzina ósma Zbyszek staje na krawędzi Zamyka oczy, wykrzywia usta... Przechylił się na stronę śmierci, śmierci... 12. SKACZEMY (BONUS TRACK) Ja nie rozumiem tak, w szarym tłumie Kręcić się, kręcić, wykręcić się nie umieć Zabieram dechę i jadę po trupie Wasze problemy mam w dupie O co ci chodzi ? Że nie ma bajek ? Że w życiu ciężko, że wszystko się nie udaje ? Biorę dziewczynę i idę na techno I co ty myślisz jest mi wszystko jedno Skaczemy do góry ludzie Bo każdy może być na luzie Skaczemy do góry ludzie Bo każdy może... Skaczemy do góry ludzie Bo każdy może być na luzie Skaczemy do góry razem Kto nie skacze daje plamę Moje lenary nie to nie są czary W moich lenarach jest po stokroć więcej wiary Niż ty mógłbyś kiedykolwiek w sobie znaleźć Bo ty się chowasz i poddajesz Gdy ja mam problem to nie ja nie płaczę Bo ja to widzę zupełnie inaczej A ciebie gniotą cholerne sprawy Człowieku olej to zacznij się bawić Skaczemy do góry ludzie Bo każdy może być na luzie Skaczemy do góry ludzie Bo każdy może, może... Skaczemy do góry ludzie Bo każdy może być na luzie Skaczemy do góry razem Kto nie skacze daje plamę
Seznam skladeb s text z album PIERWSZE WYJŚCIE Z MROKU [2004] z Coma [PL], počítaje v to nejlepší písničky: Spadam - Sierpien - Skaczemy - Pierwsze Wyjscie
Płyta łódzkiego zespołu Coma "Pierwsze wyjście z mroku" to z pewnością jeden z najciekawszych polskich rockowych debiutów ostatnich lat. Niezwykłe połączenie ostrej ekspresji wykonawczej i poetyckiej wrażliwości Piotra Roguckiego - wokalisty, autora tekstów i charyzmatycznego frontmana stworzyło unikalny styl grupy. Nic dziwnego, że Coma, jeszcze przed podpisaniem kontraktu miała liczne grono oddanych fanów, które rośnie z dnia na dzień. Piotr - gdy nie zdziera gardła w Comie - studiuje w krakowskiej Szkole Teatralnej, współpracuje z warszawskim teatrem Rozmaitości. Niedawno zdobył też Grand Prix i kilka innych nagród na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. We wszystko, co robi wkłada maksimu emocji - taka jest też muzyka Comy: osadzona w rockowej tradycji, ale niezwykle ekspresyjna, intensywna, klimatyczna. BMG: Opowiedz, proszę, o początkach Comy. Jak się poznaliście, kto wpadł na pomysł założenia zespołu…? Najwcześniej znałem sie z Dominikiem Witczakiem - gitarzystą Comy i jednocześnie głównym aranżerem. Chodziliśmy razem do technikum elektrycznego - ja się uczyłem grać na gitarze, on się uczył grać na gitarze, no i razem występowaliśmy czasem na scenie, wykonywalismy razem poezję śpiewaną. Potem Dominik zaczął słuchać ostrego rocka, kupił sobie gitarę elektryczną, a ja stwierdziłem, że źle się z facetem porobiło… A czego wtedy słuchaliście? Coma /fot. BMG No wiesz, w technikum na przykład Sinead O’Connor, Genesis, Petera Gabriela - potem Dominik odjechał na cięższe rzeczy… Jak doszło do tego, ze zaczęliście występować? W naszej szkole było coś takiego jak Yapa - festiwal piosenki turystycznej, a my byliśmy młodymi aktywistami i na dodatek wykazywaliśmy jakieś tam talenty humanistyczne, czy aktorskie, więc poproszono nas byśmy tę Yapę poprowadzili i jednocześnie na niej wystąpili. To była żenada, bo Dominik ułożył tekst w stylu "pokochaj mnie, proszę, pokochaj mnie - ta noc, która spełni wszystko, to co chce", tak, że wpływ disco polo był tam mocno zaznaczony (śmiech). I co dalej? Później nasze klasy zostały rozbite - Dominik poszedł do innej i zaczął ćwiczyć jak szalony, nagrywać swoje solówki…Spotykaliśmy sie oczywiście na przerwach, żeby pogadać o tym, ile mamy zagrożeń, ile jedynek na półrocze.., bo w momencie, kiedy zaczęliśmy takie młodziencze artystyczne, pseudo-artystyczne raczej, życie, na łeb na szyję pospadały nasze oceny… Słowem, włóczyliście się po knajpach… Nie, nie, ja byłem społecznikiem, a "Witas" może troszkę się włóczył, ale większość czasu zasuwał na gitarze, dniami i nocami. Uczył się różnych cudów - tappingu itp… (śmiech) Ja z kolei jeździłem po festwalach poezji śpiewanej i byłem tzw. członkiem Powszechnej Akademii Młodzieży - wmieszałem się troszkę w politykę, bo przy Polskim Towarzystwie Psychologicznym była taka organizacja, która zrzeszała młodych ludzi zajmujących się różnymi sprawami: sztuką, menagementem, którzy działali w organizacjach pozarządowych… No a zespół? Potem skończyła się się szkoła i wiem, że Dominik zakładał jakąś tam kapele - nawet puszczał mi płytę czy kasetę. Nie podobało mi się zbytnio, bo co prawda to było rockowe granie, ale turystyczne śpiewanie - znaleźli gdzieś jakąś dziewczynę… No i nie za bardzo to wychodziło, teksty też niezbyt… Ja byłem wtedy na zaocznych studiach na kulturoznawstwie w Łodzi , konkretnie na teatrologii i pewnego dnia Dominik zadzwonił i powiedział: "Piotrek potrzebujemy słabego gitarzysty, który będzie nam akompaniował w zespole poezji śpiewanej. Będzie tam śpiewało 5 dziewcząt, jedna z nich gra na flecie, ja będę grał solówki bo jestem dobry, gra basista, no i grasz ty akordy - bo jesteś słaby…" Ja pomyślałem: "Czemu nie? - pogram sobie na gitarze" no i trwało to ze dwa miesiące. W czasie prób za każdym razem było tak, że dziewczyny szły gdzieś sobie na kawę czy herbatę, żeby odpocząć, no i wtedy chłopcy brali się za rockowe improwizacje. Ja oczywiście niezbyt chętnie, bo nie umiałem, wiec sięgałem po mikrofon, no i okazało się, że coraz bardziej mi się to podoba. Na początku było w tym więcej zabawy i ironii - tylko udawałem rockmana. Potem okazało się, że jako tako śpiewam, mam zdolności teatralne jakoś to wszystko zaczyna wychodzić. Ale do tej pory zastanawiam się czasem czy Coma to nie jest jakas kreacja aktorska, dobrze zakamuflowana…(śmiech) Kiedy dołączyła reszta? Dominik poznał Rafała Matuszaka, gdy zakładał swój drugi skład, który wtedy jeszcze nie miał nazwy. Historia jest zabawna: Idąc ulicą osiedla Smulsko - domków i segmentów, usłyszał, że z jakiegoś okna dobiegają dźwięki basu. Basista grał fajnie, a że Dominik to człowiek nieposkromiony jeśli chodzi o muzykę, zdecydował się zadzwonić do obcego domu. Otworzył mu Rafał - Dominik spytał go czy chce grać w zespole, on się zgodził, no i stało się… Witas z Matuszem zaczęli kombinować jakieś kawałki, potem doszedł Wojtek Grenda, który już z nami nie gra. Dominik wcześniej znał się już z Tomkiem Stasiakiem (perkusja), pojawił się Cobes z drugą gitarą no i chłopcy zaczęli ładować, ładować, ładować - w międzyczasie przewinęło też się kilku wokalistów, ale żaden z nich się nie sprawdził. Próbowali, próbowali aż w końcu zaproponowali żebym do nich wpadł. Dominik pokazał mi dwie piosenki, które wymyślili - jedną z nich gramy do tej pory i jest na naszej płycie - to "Pasażer", drugą był "Pokój bez widoków". Te kawałki wtedy jeszcze nie miały tytułów, ja po prostu wziąłem, to co oni zrobili, wymyśliłem linie wokalu, teksty, no i zaczęliśmy… A skąd nazwa Coma? Foto: Onet Coma "Pierwsze wyjście z mroku" Pierwsze koncerty graliśmy pod nazwą Vodoo Art, ale ona niezbyt się nam podobała i przed pierwszym wywiadem radiowym musieliśmy zdecydować, czy przy niej zostajemy, czy zmieniamy na Coma, bo nie było wtedy innych propozycji. Rzut monetą wskazał na Comę… A nie baliście się, że będzie kojarzona gotycko? No i tytuł: "Pierwsze wyjście z mroku"… Wiesz, ta nazwa kojarzy się mrocznie, ale jest krótka i nośna. Poza tym nie ma być tak, że nazwa wpływa jakoś bardzo na nasze działania… nie oznacza też, że tworzymy pod wpływem jakiś odurzających środków czy lekarstw…Chcemy, by to działało w druga stronę - to, co robimy jest jakimś przemyślanym manifestem artystycznym, estetycznym, poetyckim, i chcemy, żeby nasza muzyka, teksty, koncerty "pracowały" na nazwę, - by już nikt nie pytał o zewnętrzne uzasadnienia… Chcę, żeby ludzie mogli powiedzieć co znaczy Coma, bazując na tym, co zrobiliśmy… Współcześnie w rocku mało kto przykłada aż tak dużą wagę do tekstów - Twoje są bardzo osobiste i poetyckie…Gdzie szukasz inspiracji? Pierwsze teksty pisałem już w podstawówce i nie wiem skąd mi się to wzięło. Dość dużo czytam, choć ostatnio nie tak dużo jakbym chciał, bo jestem bardzo zmęczony…ale wiesz - literatura, przestrzenie teatralne interesują mnie z racji tego co robie także poza Comą…W każdym okresie mojego życia intelektualnego jacyś poeci, autorzy mają wpływ na moje teksty - gdy czytam Thomasa Elliota, gdy czytałem Stachurę, Wojaczka, Bursę, Poświatowską - wszystko to miało na mnie wpływ, potem Miłosz, czy Baudelaire i Rimbaud - to samo… Chciałbyś, żeby funkcjonowały też autonomicznie, poza Comą - jako wiersze? Wiesz, to jest cały czas eksperyment. Teksty na "Pierwszym wyjściu z mroku" są dostosowane do formy piosenki - to teksty, nie wiersze... Ostatnio zaczęliśmy jednak robić nowe kawałki - pierwsza płytę mamy z głowy, troszkę się uspokoiliśmy, poczuliśmy się ciut pewniej, zostaliśmy docenienie jako muzycy, mamy kontrakt i póki co nie martwimy się, że będziemy musieli zarabiać w supermarketach - przynajmniej mamy taka nadzieję. Nabraliśmy takiego spokoju, że zaczęliśmy z przyjemnością robić coś troszkę innego - czyli piosenki, w których teksty mają też swoją większą autonomię. No i wychodzą z tego niezłe kombinacje… Nie jesteście w pełni zadowoleni z "Pierwszego wyjścia…"? Jesteśmy! Ale wiesz, to nie jest żaden koncept album - o śmierci, jak mówią niektórzy. To raczej podsumowanie - składanka tego co robiliśmy przez ostatnich kilka lat. To płyta o ujednoliconym brzmieniu, ale to nie jest do końca spójny album, bo różne inspiracje w różnych okresie na nas wpływały… Właśnie - Coma, teatr, piosenka poetycka - działasz na wielu różnych frontach, które - w powszechnej opinii - niekoniecznie do siebie przystają… Myślę, że bez tego to, co robię nie byłoby takie świeże. To jakoś tam wzajemnie na siebie oddziaływuje - z poezji śpiewanej czerpię wartość słowa, przekonanie o tym, że to ważny przekaz, z kolei rock to energia, bezpośredniość… W rocku ostatnimi czasy przynajmniej słowo gdzieś zeszło na boczny plan, choć kiedyś było inaczej, a my chcemy stworzyć w rocku poetycką przestrzeń. Z kolei do piosenki poetyckiej przenoszę rodzaj scenicznej ekspresji, kontakt z publicznością… Nie boisz się, że te działania w pewnym momencie zaczną ze sobą kolidować? Starcza ci na wszystko czasu? Współpracujesz już ze znanymi ludźmi - grałeś u Grzegorza Jarzyny… Może tak być, że działanie w teatrze będzie kolidowało z Comą… nie wiem, na razie jestem na drugim roku krakowskiej PWST. Do spektaklu Jarzyny zostałem polecony przez aktorów Teatru Starego z Krakowa, po egzaminach na koniec pierwszego roku, gdzie graliśmy "Sceny z życia małżeńskiego" Bergmanna. Dla mnie to był szok - kontaktować się z ludźmi, o których czytałem w książkach czy czasopismach teatralnych. No ale przyjechałem do Warszawy, bo okazało, że chcą mnie tutaj, później to różnie wyglądało, ale póki co staram się dzialać równolegle i we wszystko wkładać serce… Nie boisz się, że w pewnym momencie będziesz miał dość rocka, że wyda Ci się za prosty… Nie wiem czy nie znudzi mi się muzyka rockowa, wątpię… Rock to niezwykle pojemna forma - stwarza mnóstwo możliwości, da się z nią zrobić wszystko… Jeśli sie czegoś obawiam, to jedynie tego, że gdzieś się wypalimy. To, co niesie ze sobą Coma, to tak duża dawka emocji, energii i jakiegoś, jeszcze młodzieńczego, buntu, że może się okazać, że nam w pewnym momencie nie starczy pomysłów. Wiesz, przechodziliśmy już różne kryzysy. Boję się, że jeśli zaczniemy robić coś na zamówienie - teksty, produkcje, gdy zaczniemy podejmować się tzw. projektów, to w tym momencie lepiej sobie dać spokój. Dopóki granie wynika z potrzeby zaspokojenia estetycznych czy psychologicznych potrzeb, oczyszczenia się z pewnych emocji w rockowy sposób, to ok - ludzie wiedzą, że to jest autentyczne. Ale gdybyśmy zaczęli siebie niechcący powielać lub parodiować, wtedy lepiej sobie dać spokój. Nie boisz się, że przy tej intensywności przekazu, ludzie zaczną Was traktować zbyt poważnie? Wiesz - jasne, że chodzi właśnie o intensywność, jakąś moc przekazu i kontakt z ludźmi. Tak jak było z Rage Against The Machine - mogli nagrać tylko 3 płyty, bo to było maksymalnie silne. Nie chcemy być jednak brani zbyt poważnie, dlatego upieraliśmy się przy piosence "Skaczemy", która niby nie pasuje do płyty, ale jakoś oddaje nasze poczucie humoru…Właśnie dlatego wygłupiamy się na scenie, aranżujemy jakieś skecze. Nie mamy żadnego poczucia misji, cieszymy się z tego co robimy. Wiem, że ludzie utożsamiają się czasem z tekstami i to jest ok, ale czasem warto spojrzeć na to wszystko z dystansu Potrzebna jest nawet odrobina żenady, by nie wprowadzić jakieś dołującej atmosfery czy aury sekciarstwa. Wiesz - myślę, że to, co robimy jest jakoś tam przemyślane i spójne intelektualnie, ale podchodzimy do tego z pokorą i spokojem, nie nazywamy siebie artystami.
Coma : Płyty: Coma - Pierwsze wyjście z mroku (2004), Coma - Symfonicznie (CD, 2010), Coma - Coma Live Przystanek Woodstock 2014 (2 x CD, 2015). Ciekawostki: Piosenka jest dedykowana Leszkowi Żukowskiemu, przyjacielowi z okresu studiów, który oblał egzamin na uczelnię. Została napisana na jego specjalne życzenie. Ścieżka dźwiękowa: Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoruZ tej chatki nastąpiło pierwsze wyjście z mroku Coma (ur. 1998, zm. 2019) – łódzki zespół grający muzykę okołorockową oblaną ciepłem poezji. Jest to jeden z czołowych zespołów fali kindermetalowej oraz panienek robiących mhroczne fotki w czarno-białych barwach. Wadą zespołu jest stosunkowo krótka analiza tekstów, co jest spowodowane tym, że nikt nie wie, o co chodzi. Historia[edytuj • edytuj kod] Hej tam! Czy do fanów zaliczyliśmy metroseksualnych i gejów? Zespół powstał w mieście Łódź, założony przez grupę znajomych. Po pewnym czasie garażowego grania zespół zaczął szukać wokalisty. Wybór padł na niejakiego Piotra Roguckiego. Ich pierwszym dziełem była płyta, którą błędnie nazywa się Pierwszym Wyjściem z Mroku. Z tej płyty wywodzi się ich megaszlagier, nucony przez każdą osobę zainteresowaną żyletką – „Spadam”. Jak się miało okazać była to ich najlepsza płyta. Kompozycje jeszcze trzymały się kupy, chociaż już grano puste przebiegi na gitarze, a Rogucki zaczął powtarzać właściwe dla zespołu słowa-mantry. Ich następną płytą były Zaprzepaszczone Siły Wielkiej Armii świętych znaków. Nie bardzo wiadomo, cóż to mogło być, prof. Wolszczan omal nie dostał zawału. Wykonawcy z nurtu rocka progresywnego nie chcieli mieć z tym nic wspólnego, podobnie art-rockowcy i metalowcy. Ba! W dupie miał ich naczelny muzyczny „Guru” Zbigniew Hołdys razem z synem Tytusem! Jedna z piosenek nosi nazwę „Listopad”, w innej iż się zastrzelił październikiem w łeb. Nie wiadomo co byłoby lepsze w świecie symultanicznym. Odstrzelenie sobie głowy przez Roguckiego w 10 miesiącu, nim zdąży nagrać „Listopad” czy też lekkie wymieszanie. Strzał w skroń nie październikiem, lecz listopadem. Następną płytą była Hipertrofia. Tu wydarzyła się rzecz nieprawdopodobna, albowiem Coma nagrała jedną jedyną znakomitą piosenkę w karierze. 11 lat prób! Największym sukcesem zespołu był występ na festiwalu Top Trendy, u boku tuzów polskiej muzyki – Maryli Rodowicz oraz Feela. Dzięki temu występowi zespół stał się jeszcze bardziej rozpoznawalny i można go usłyszeć kilka razy dziennie w każdej stacji radiowej. Treść utworów[edytuj • edytuj kod] Głównym motywem utworów tego zespołu jest mrok, noc, często też znaki, alkohol (w wielu postaciach) oraz psy, narodowcy sugerują Roguckiemu bociana (białego). Trudno jednoznacznie powiązać to wszystko w jeden logiczny ciąg, dlatego też autor posługuje się wielością metafor. Podobno Amerykańscy naukowcy po długich i wyczerpujących badaniach odkryli sens tych tekstów, łącząc je z cytatami z utworów Boney M. Fani[edytuj • edytuj kod] Fani tego zespołu dzielą się na undergroundowców, którzy znali zespół zanim wyszedł z garażu oraz na hardkorowych fanów, którzy znają zespół tylko dzięki Hipertrofii. Istnieje też niepisana zasada, żeby kopiować teksty zespołu i wklejać ich fragmenty na Gadu-gadu oraz na photoblog. W zamyśle ma to sprawić, że autor jest bardziej tró. Dyskografia[edytuj • edytuj kod] Pierwsze Wyjście z Mhroqu (2004) – płyta o ich pierwszym (i ostatnim zresztą) wyjściu z mroku. ZSWAŚZ (2006) – płyta z bardzo długim tytułem, dlatego uszanujcie naszą bazę danych. Hipertrofia (2008) – dwupłytowa kolekcja skitów, uwielbiana przez mhroczne nastolatki. Excess (2010) – hipertrofia po angielsku (no, już nie czepiajmy się). Symfonicznie (2010) – hipertrofia z orkiestrą symfoniczną (nastoletni uczniowie szkoły dołączyli do fanów grupy tuż po koncercie). Bez nazwy (2011) – nie chciało im się wymyślać nazwy albumu. Don't set your dogs on me (2013) – zespół ukazuje swój paniczny lęk przed psami (oczywiście po angielsku), poza tym piosenki na płycie są głębokie jak rany po cięciu ich fanów 2005 YU55- w 2005 byłeś TY i miałeś 55 lat (płyta wydana w 2016) Metal ballads - wcale nie taki metal (w końcu to Coma) 2017r. Sen o Siedmiu szklankach - podjebali piosenki z Akademii Pana Kleksa a potem zawieslili działalność bo Rogucki nie miał pomysłów na piosenki. Ciekawostki[edytuj • edytuj kod] Nie wymieniaj nazwy zespołu w nowo poznanym towarzystwie. Zobacz też[edytuj • edytuj kod] Piotr Rogucki kindermetal photoblog bełkot pseudopoetycki Ciasteczka pomagają nam udostępniać nasze usługi. Korzystając z Nonsensopedii, zgadzasz się na wykorzystywanie ciasteczek.Read the Pierwsze wyjście z mroku wiki, detailing its background, how it features in Coma's career, and its style. Listen to Pierwsze wyjście z mroku online and get recommendations on similar music.