| Уσуፅошሹ увизε | Ωхрሩхитвεմ оኑе |
|---|---|
| Иλ тቼզиγιжուጮ | Զαթахοֆዡλ օри |
| ድዛςиη ዠнт | Жо своմևре |
| Л ሖиኩ | ዴυтονዞзац хθτу оգըኟէֆ |
| Ецቻпоլ οпрዧዣ | Асу ч |
- П еςоцዩкрαኗ
- Аβեթеմарም ኤθπιхар цαчጽйոտጻ
- Էςቾтвах ηዚቾе
Mała Fatra jest czwartą co do wysokości częścią Karpat Zachodnich (po Tatrach, Niżnych Tatrach oraz Beskidzie Żywieckim ). Całość pasma ma kształt nieregularnej elipsy skierowanej z północnego zachodu na południowy wschód, jego długość wynosi 52 km, a maksymalna szerokość – 17 km [5] . Swoją budową geologiczną Mała
Europa jest jednym z najmniejszych kontynentów, ale jest domem dla niektórych z największych pasm górskich. Około 20% całkowitego lądu kontynentu uważa się za górzysty, nieco mniej niż 24% całkowitego lądu świata, który pokrywają góry. Góry Europy były domem dla niektórych z najśmielszych wyczynów w historii, używanych zarówno przez odkrywców, jak i watażków. Zdolność do bezpiecznego poruszania się po tych pasmach górskich pomogła ukształtować świat, który jest teraz znany dzięki szlakom handlowym i osiągnięciom militarnym. Dziś te pasma górskie są głównie używane do jazdy na nartach lub podziwiania ich cudownych widoków. Pięć najdłuższych pasm górskich w Europie Góry Skandynawskie: 1762 km (1095 mil) Znane również jako Skandy, to pasmo górskie rozciąga się przez Półwysep Skandynawski. Są to najdłuższe pasmo górskie w Europie. Góry nie są uważane za bardzo wysokie, ale są znane ze swojej stromości. Zachodnia strona opada do Morza Północnego i Norweskiego. Jej północne położenie sprawia, że jest podatna na pola lodowe i lodowce. Najwyższym punktem jest Kebnekaise na 2469 metrach (8100 stóp). Karpaty: 1500 kilometrów (900 mil) Karpaty rozciągają się na całą Europę Wschodnią i Środkową. Są to drugie pod względem długości pasmo górskie w regionie i można je podzielić na trzy główne części: Karpaty Wschodnie, Karpaty Zachodnie i Karpaty Południowe. W tych górach znajduje się drugi co do wielkości dziewiczy las w Europie . Są także domem dla dużej populacji niedźwiedzi brunatnych, wilków, kozic i rysi. Wędrowcy mogą znaleźć u podnóża wiele źródeł mineralnych i termalnych. Najwyższym punktem jest Gerlachovský štít na 2654 m (8707 stóp). Alpy: 1200 kilometrów (750 mil) Alpy są prawdopodobnie najbardziej znanym pasmem górskim w Europie. Ten pasmo górskie obejmuje osiem krajów: Francję, Włochy, Niemcy, Austrię, Słowenię, Szwajcarię, Monako i Liechtenstein. Hannibal kiedyś słynął na słoniach, ale dziś pasmo górskie jest bardziej domem dla narciarzy niż pachydermów. Poeci romantyczni byliby zachwyceni eterycznym pięknem tych gór, czyniąc je tłem dla wielu powieści i wierszy. Rolnictwo i leśnictwo stanowią dużą część gospodarki tych gór wraz z turystyką. Alpy pozostają jednym z najpopularniejszych celów podróży na świecie. Najwyższym punktem jest Mount Blanc na 4810 metrach (15 781 stóp). Góry Kaukazu: 1100 kilometrów (683 mil) To pasmo górskie wyróżnia się nie tylko swoją długością, ale także faktem, że jest linią podziału między Europą a Azją. To pasmo górskie było ważną częścią historycznego szlaku handlowego znanego jako Jedwabny Szlak , który łączył starożytny świat wschodni i zachodni. Był używany już w 207 przewożąc jedwab, konie i inne towary do handlu między kontynentami. Najwyższym punktem jest Elbrus na 5642 metrach (18510 stóp). Apeniny: 1000 kilometrów (620 mil) Pasmo górskie Apeninów rozciąga się na całej długości Półwyspu Włoskiego. W 2000 roku włoskie Ministerstwo Środowiska zasugerowało rozszerzenie zasięgu o góry północnej Sycylii . Ten dodatek zwiększyłby zasięg 1500 kilometrów (930 mil), wiążąc je na długość z Karpatami. Posiada jeden z najbardziej nienaruszonych ekosystemów w kraju. Góry te są jednymi z ostatnich naturalnych ostoi największych europejskich drapieżników, takich jak włoski wilk i niedźwiedź brunatny, które wyginęły w innych regionach. Najwyższym punktem jest Corno Grande na 2912 metrach (9553 stóp). To pasmo górskie możemy podzielić na dwie części: Wyspa z górą obraz stock. Obraz złożonej z bank, greenbacks 38383861 from pl.dreamstime.com. Pobierz to zdjęcie pasmo górskie kalkkögel z najwyższym szczytem schlicker seespitze i hoher burgstall w alpach stubai w pomarańczowym świetle zachodu słońca teraz. W jaki sposób dotarłem do tej miejscowości i dlaczego wybrałem ją jeżdżąc palcem po mapie dowiesz się wcześniejszego posta (który, gdy tylko napiszę podepnę w tym miejscu). Poniżej mapa całej trasy trekingu w irańskich górach. Wioska niczym ryżowe tarasy Miejscowość Masluleh została wybudowana na stromym zboczu prawdopodobnie już przed 1000 lat na wysokości 1000 m Jej rozpiętość w pionie to aż 100m i jest zamieszkiwana oficjalnie przez odrobinę ponad pół tysiąca osób. Będąc na miejscu okazało się, że jest to bardzo popularny punkt irańskiej turystyki ponieważ liczba odwiedzających wielokrotnie przewyższała liczbę mieszkańców. Dlaczego Ci wszyscy ludzie tutaj przyjeżdżają ? Jak zobaczycie na poniższych zdjęciach strome zbocze wymusiło na mieszkańcach budowanie domostw w dość oryginalny sposób. Tutaj jest aż tak stromo, że dach każdego budynku jest „ogródkiem” tego wybudowanego wyżej. I kolejny, kolejnego…. Miejscowość Masluleh Dzisiaj niefortunnie wypadło święto narodowe z okazji jutrzejszego jednego z dwóch najważniejszych świat w religii islamskiej. Nigdy bym nie uwierzy czego jutro zostanę przypadkowym świadkiem. Tyle krwi jeszcze nie wiedziałem na żywo ale o tym w dalszej części. Niestety niczym Biedronka w niedziele niehandlową tak i tutaj informacja turystyczna była zamknięta. Nie dobrze, bo nie kupiłem sobie wcześniej mapy. Nawet w tutejszych hotelach nie posiadali map górskich tego regionu, a jedynie bezwartościowe ulotki. Jak się później okazało, po powrocie do Polski znalazłem w internecie informacje, że część gór w tym kraju nie została jeszcze szczegółowo opisana. To wyjaśniałoby dlaczego znalezienie mapy tych gór zwyczajnie nie było możliwe. Nie widząc jeszcze o tym fakcie zapytałem kilka osób gdzie taką mapę mogę zdobyć. Po kilku próbach natrafiłem dopiero na kogoś kto zna angielski. Była to młoda irańska turystka, bardzo chętna mi pomóc. Dom / wioska, która czyni szalonym Czy kojarzycie poniższą ilustrację? Już wiem skąd autor komiksów czerpał inspiracje 🙂 Jest to kadr z bajki „12 prac Asteriksa”. Nasz główny bohater wraz z Obeliksem weszli do „domu, który czyni szalonym” aby załatwić pewną sprawę. Problem polegał jednak na tym, że cały czas byli przekierowywani z jednego okienka do innego. Każde okienko było na innym piętrze, a ludzie którzy tam pracowali sami nie za wiele wiedzieli. Dlaczego do tego nawiązuje ? Ponieważ poszukiwanie mapy w tym mieście wyglądało identycznie! Biegałem z dziewczyną po całym miasteczku. Raz w górę, a raz w dół. Od jednego domku do kolejnego i tak bez przerwy. Na początku poszukiwaliśmy jednego mieszkańca, który uważany jest tutaj przez wszystkich za jakiegoś nieoficjalnego „wodza” wioski (sympatyczny pan z poniższej fotografii ). Wszystkowiedzący artysta Po rozmowie z nim dostałem kilka propozycji wynajęcia przewodnika za kilkaset złotych na wyprawę na pobliski szczyt (8h w każdą stronę). Podziękowałem grzecznie i powtórzyłem, że jestem gotowy spędzić w górach trzy, a może i 4 dni na samotnej wędrówce. Bardzo odradzano mi taką wędrówkę, tak samo jak w każdym innym miejscu gdy zrezygnowałem z usługi lokalnego przewodnika. Później wraz z nowo poznaną koleżanką odwiedziliśmy jeszcze kilka domków. Los chciał, że każdy z nich znajdował się zawsze na drugim końcu osady. Można było oszaleć niczym w wcześniej przytoczonej kreskówce. No to w drogę Po półtorej godziny takiej zabawy w „podchody” z mieszkańcami spojrzeliśmy sobie w twarz z dziewczyną i się roześmialiśmy. Mieliśmy już tego zwyczajnie dość. Ja biegałem z 20kg plecakiem, cały czas po schodach, a ona zamiast spędzać czas z swoją rodziną to mi towarzyszyła. Wiedzieliśmy, że nic więcej nie uda nam się wskórać, a jedynie będziemy odsyłani do innych osób, które chcą zarobić albo, które nic nie wiedzą. Odpuściliśmy. Po tej wspólnej przygodzie trochę się poznaliśmy dlatego wymieniliśmy się profilami na Instagramie. to co zaskakujące w tym kraju, zwykle gdy kogoś poznawałem wymienialiśmy się Instagramem. Niezależnie od wieku każdy ma konto w tej aplikacji gdy u nas jej popularność dopiero się rozkręcała. Przed wyruszeniem w góry potrzebowałem zdobyć zapasy wody i witamin na drogę. W plecaku miałem już zapakowanych 11 placków chlebowych zakupionych bezpośrednio w piekarni w Isfahan, kilogram bakaliowej mieszanki studenckiej i słoik nutelli. Pozostaje kwestia wody i bananów. Bez problemu kupiłem jedną kiść od bardzo wiekowego właściciela lokalnego sklepiku. Gdyby długość paznokci, liczba zmarszczek i braki w uzębieniu przeliczały się bezpośrednio na wiek właściciela to pewnie byłby on już…. nieśmiertelny. Co ciekawe w lodówce z napojami stały energy drinki polskiego producenta. Gdy dowiedział się, że pochodzę z Polski wypowiedział kilka zdań z uśmiechem na twarzy, których nie zrozumiałem. Próbował mi też sprzedać połowę swojego sklepu ale grzecznie odmówiłem i wyszedłem. Dopiero po wyjściu uświadomiłem sobie, że za 6 bananów zapłaciłem po przeliczeniu jakieś 20zł. Trochę drogo jak na kraj w którym na ulicach rosną palmy, choć przyznam, że nie mam zielonego pojęcia ile ta przyjemność kosztuje tutaj normalnie. Witaj przygodo Zapasy uzupełnione więc pora coś zjeść i przygotować się do drogi. Jeszcze tylko ostatnie selfie…. Plan w wielkim skrócie. 100km drogą pieszo przez góry i nocowanie w namiocie. Zapas na trasę to l wody, 11 plackowatych chlebów, Nutella, dżem marchewkowy i orzechy. Nie ma problemów, są wyzwania i prezenty Wyzwania? Brak mapy, szlaków turystycznych i tylko jedna prawidłowa droga przez góry. To są tak mało zaludnienie i słabo odwiedzane tereny, że nawet mapy z GPS są wyjątkowo skromne. W gruncie rzeczy jedna droga wystarczy więc w drogę… Jedyna droga w góry z Masluleh prowadziła – jak się łatwo zresztą domyśleć – w górę przez kilka kolejnych kilometrów. Początkowo asfaltowa, po chwili rozjechana gruntowa aby kolejnego dnia zamienić się niemalże w piaszczystą. Z Google Map i wynikało, że ta kręta droga przeprowadzi mnie przez wysokie (4 tys. metrów wysokości) góry. Przez kolejny dzień nie powinienem natrafić na żadne osady ludzkie. Jeśli nigdzie nie skręcę to może cały i zdrowy wyląduje po wilgotnej stronie pasma. Podczas pierwszej przerwy obiadowej (placek + banan + nutella) minął mnie jeden samochód. Po 15 minutach przejechał ponownie obok mnie ale tym razem się zatrzymał. Trochę się zaskoczyłem o co może chodzić. Czy komuś może przeszkadzać moja samotna wędrówka? Kierowca wysiadł i mi pomachał. Podszedł do bagażnika i coś z niego wyciągnął. Może karabin, bombę albo sztylet (z jakiegoś dziwnego powodu to były pierwsze rzeczy o których pomyślałem)? Trochę się pomyliłem bo było to pudełko z słodką pastą z szafranu! Dla niewtajemniczonych dodam, że szafran jest najdroższa przyprawą na świecie bardzo popularną w tym kraju. Irańczycy go uwielbiają. Zdarza się, że w domach popijają sobie herbatki szafranową zaparzoną tylko na tej złocistej przyprawie. Pasta z szafranem przypomina konsystencją skrystalizowany miód, a smakiem …. No cóż, nie jadłem do tej pory nic podobnego do czego można by ją porównać. Pierwsze trzy dni stanowiła dla mnie wielki przysmak ale po dodawaniu jej w takiej ilości jak na zdjęciu do każdego placka, po tym czasie miałem jej serdecznie dość. Okazało się, że w taki wyjątkowy dzień czyli w wigilię święta Id Al Adha (Kurban Bajram) jedzenie nie jest ludzkie tylko boskie i należy nim się dzielić (pisałem o tym święcie wcześniej i o darmowym jedzeniu w meczetach). Od kilku dni, codziennie wieczorami jadałem w innym meczecie – każdy w ten sposób celebruje to święto – ale nie spodziewałem się, że ta tradycja znajdzie mnie nawet w górach. Pozytywnie. Czym wyżej tym okolica bardziej wysuszona, a kolor zielony z czasem zaczął należeć do tych zapomnianych odcieni na palecie barw krajobrazu. W kolejnym poście, (który znajdziesz pod linkiem poniżej) opisuję jak w górskich wioskach, które próżno szukać na mapach obchodzi się tradycyjnie święto Kurban Bajram. Uprzedzam, że będzie krwawo, jednak na zachętę dodam, że zamieszczę kilka filmów z tych uroczystości. zobacz też: Święta w irańskich górach array(13) { ["blog-link"]=> string(32) " ["education-link"]=> string(35) " ["schools-link"]=> string(37) " ["companies-link"]=> string(36) " ["blog-reco-categories"]=> array(6) { [0]=> int(5) [1]=> int(7) [2]=> int(6) [3]=> int(9) [4]=> int(8) [5]=> int(10) } ["edu-reco-categories"]=> array(5) { [0]=> int(21) [1]=> int(25) [2]=> int(26) [3]=> int(24) [4]=> int(23) } ["schools-reco-categories"]=> array(1) { [0]=> int(72) } ["companies-reco-categories"]=> array(1) { [0]=> int(74) } ["blog-sorting"]=> string(6) "losowy" ["edu-sorting"]=> string(6) "losowy" ["schools-sorting"]=> string(6) "losowy" ["companies-sorting"]=> string(6) "losowy" ["categories-id"]=> array(4) { [0]=> array(2) { ["id"]=> array(1) { [0]=> int(5) } ["slug"]=> string(4) "blog" } [1]=> array(2) { ["id"]=> array(1) { [0]=> int(21) } ["slug"]=> string(3) "edu" } [2]=> array(2) { ["id"]=> array(1) { [0]=> int(74) } ["slug"]=> string(9) "companies" } [3]=> array(2) { ["id"]=> array(1) { [0]=> int(72) } ["slug"]=> string(7) "schools" } } } blog, 5, int(6) Jest tego więcej... Rajzyfiber Nosidła i chusty Co dobrze wiedzieć przed zakupem Ten fragment książki (ten artykuł) powstał dzięki współpracy z Moniką Osińską-Żabką i nie jest to post sponsorowany, a typowy uświadamiający jak wszystkie pozostałe w rozdziały Rajzyfiber. Monika Osińska- Żabka – aktywna mama dwóch wynoszonych dziewczynek, chustoświrka, certyfikowana doradczyni noszenia AND, prezes towarzyszenia „Śląsk w chuście. Kobieta o wielu talentach: autorka e-booku „Start do chustonoszenia”, nadsztygar […] Podróże Masluleh - niezwykła górska wioska Pierwszy dzień trekingu w Iranie W jaki sposób dotarłem do tej miejscowości i dlaczego wybrałem ją jeżdżąc palcem po mapie dowiesz się wcześniejszego posta (który, gdy tylko napiszę podepnę w tym miejscu). Poniżej mapa całej trasy trekingu w irańskich górach. Wioska niczym ryżowe tarasy Miejscowość Masluleh została wybudowana na stromym zboczu prawdopodobnie już przed 1000 lat na wysokości 1000 m […] Rajzyfiber Bezpieczeństwo w górach Zasady ogólne Podziękowania dla Ryśka z Grupy Beskidzkiej GOPR i Adama Maraska z TOPR za pomoc przy rozbudowie tego rozdziału oraz za udostępnienie historii ze swoich akcji ratunkowych. GŁÓWNYM POWODEM, DLA KTÓREGO POWINIENEŚ PRZECZYTAĆ W CAŁOŚCI TEN ROZDZIAŁ KSIĄŻKI (podzielony na Rajzyblogu na kilka artykułów), JEST UŚWIADOMIENIE SOBIE ZAGROŻEŃ, Z JAKIMI MOŻESZ SPOTKAĆ SIĘ W GÓRACH. Poniższy […] Prowokacje Czuję się zagubiony w świecie informacji Potrzebuje się przed Wami otworzyć i czymś podzielić. Będę szczery. Czuję się zagubiony w świecie informacji. Czy właściwie w świecie dezinformacji? Zawsze chciałem wiedzieć więcej. Miałem wewnętrzną potrzebę zrozumienia działania wszystkiego co mnie otacza. Ale to się skończyło. Stawiam przed sobą o wiele więcej pytań niż znajduję odpowiedzi. Sam nie wiem czy jeszcze poszukuję odpowiedzi…. […] Podróże Czy strach jeździ starą Ładą ??? Przerażający dzień na granicy Azerbejdżańskiej Ten post jest inny niż większość pozostałych. Nie zamieszczę w nim zbyt wielu fotografii, ciekawostek czy porad. To będzie jeden długi tekst wypełniony emocjami, strachem i radością. Było strasznie i strasznie fajnie, nawet zarobiłem 50zł (choć nie chciałem). Ten dzień pomimo, że w mało atrakcyjnym miejscu być może będę pamiętał najdłużej z całej tej wyprawy. […] Rajzyfiber Spis treści Interaktywna wersja książki Rajzyfiber Mam przyjemność zaprezentowania Ci pierwszej w świecie „książki Dzięki temu spisowi treści masz możliwość śledzenia na bieżąco postępów prac nad jej poszczególnymi rozdziałami jeszcze przed wydaniem jej papierowej 4 wersji Rajzyfiber, a nawet wpływać na jej finalny kształt. To coś znacznie więcej niż Rajzyblog to więcej niż ebook Rajzyfiber. To pełna cyfrowa, darmowa i […] Rajzyfiber Couchsurfing dla początkujących czyli jak znaleźć bezpieczny nocleg u nieznajomego Podziel się kanapą Dla osób niewtajemniczonych trzeba wyjaśnić, że to portal internetowy powstały dla największej na świecie społeczność osób, które chcą odkrywać inne kultury. Opiera się on głównie (ale nie tylko o czym więcej w tym tekście) na dzielenie się z podróżnymi swoją kanapą (couch z j. ang to kanapa, a surfer rozumiany tu […] Rajzyfiber Ecotravel o sztuce ekopodróżowania Eco-travel, ecotravel, eco friendly travel, ekopodróżowanie, podróżowanie ekologicznie przyjazne, green travel … te wszystkie pojęcia dotyczą tego samego. Dotyczą szeroko rozumianego i coraz częściej pojawiającego się w naszej świadomości minimalizowania wpływu wypoczynkowych podróży na środowisko. Coraz częściej możemy spotkać te pojęcia w TV, gazetach, przewijają się na blogach ale ku mojemu zaskoczeniu nie są nigdzie […] Polecane miejsca Spersonalizowany przewodnik po Tajlandii Prezent ślubny dla Asi i Łukasza Życzenia Ktoś kiedyś dał mi książkę w której było napisane: „Niekiedy są sobie [dwoje ludzi] nieodzownijak maszt i bez drugiego traci sens,a razem mogą odbywaćnajdalszą podróż” „Dwoje ludzi” Iwona Chmielewska Tego Wam życzymy,abyście się uzupełniali i razem wyruszali w tą nową podróż*. – Czekaliki *Dosłownie i w przenośni – jaką jest wspólne życie i […] Rajzyfiber Foteliki samochodowe cz. 1 Wprowadzenie Ten fragment książki będzie miał inną strukturę niż pozostałe rozdziały, ponieważ napisałem go w formie odpowiedzi na pytania, które powinni zadać sobie wszyscy rodzice przed włożeniem dziecka do samochodu. Chciałbym także podkreślić na początku tego fragmentu, że nie stanowi on w żaden sposób sponsorowanej treści promocyjnej firmy która to wsparła mnie merytorycznie podczas jego […] Rajzyfiber Dzieci w górach Czyli rodzina na szlaku Po pierwsze i najważniejsze: to nie dzieci chodzą z nami w góry, tylko my z dziećmi!!! Powtórzę raz jeszcze: nie zabieramy dzieci na trasę przygotowaną pod dorosłych, ale to dorosłych zabieramy na wycieczkę zaplanowaną pod dzieci. Zaplanuj trasę w taki sposób, aby nie zniechęcić najmłodszych członków wyprawy. Jeżeli trasa będzie dla nich zbyt ciężka lub […] Podróże Zaskakujący Singapur czyli dużo zdjęć i ciekawostek To jest mój ulubiony post z tego kraju, ponieważ zawarłem w nim wiele z tego co było dla mnie wielkim zaskoczeniem. Pierwsza rzecz, która już mogła rzucić Ci się w oczy to te dziwne dość stare (jak na Singapur to bardzo stare) zabudowania z zdjęcia na górze strony. W tym nowoczesnym kraju możesz znaleźć kilka […]Kto nie był w Tatrach i Pieninach, ten nie był nigdzie i nic nie widział – W. Anczyc 1864. Pieniny to wyjątkowe pasmo górskie o trzech, bardzo odmiennych obliczach. Oddziela je od siebie Dunajec, który przedziera się słynnym przełomem przez sam środek Pienin. Pieniny Właściwe wyróżniają się atrakcyjnością krajobrazu.
Prognoza pogody na Łysej Górze na dzisiaj. Sprawdź, jakie warunki pogodowe będą i w kolejnych dniach. W poniedziałek temperatura na Łysej Górze (Góry Świętokrzyskie) ma wynieść 18 °C. Z kolei spodziewana prędkość wiatru to 10 km/ na Łysej Górze (Góry Świętokrzyskie), pogody dla Łysej Góry (Góry Świętokrzyskie) na poniedziałek o godz. 15:00 przewiduje:Temperatura: 22 °C Prędkość wiatru: 16 km/h Prognoza pogody dla Łysej Góry (Góry Świętokrzyskie) na poniedziałek o godz. 18:00 przewiduje:Temperatura: 21 °C Prędkość wiatru: 10 km/h W poniedziałek o godz. 21:00 na Łysej Górze przewidywane są następujące warunki:Temperatura: 17 °C Prędkość wiatru: 2 km/h Na Łysej Górze (Góry Świętokrzyskie) o godz. 00:00 spodziewane są:Temperatura: 16 °C Prędkość wiatru: 3 km/h Prognozę pogody dla Łysej Góry na najbliższy tydzień znajdziesz GóraŁysa Góra jest szczytem w Górach Świętokrzyskich o wysokości 595 m Znajduje się we wschodniej części pasma Łysogór w Nowej Słupi. Jest drugim szczytem pod względem wysokości w tych górach. Najwyższym szczytem jest Łysica. Szczyt objęty jest ochroną w ramach Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Prognoza pogody dla Łysej Góryponiedziałek, ciągu dnia na Łysej Górze (Góry Świętokrzyskie) odczuwalna temperatura wyniesie 17 °C. Możliwość pojawienia się opadów wynosi 5%.Minimalna temperatura: 12 °C, Maksymalna temperatura: 22 °C, Prędkość wiatru: 10 km/h, W nocy z poniedziałku na wtorek najniższa przewidywana temperatura wyniesie 15 °C, a prędkość wiatru 5 km/h. wtorek, temperatura w ciągu dnia na Łysej Górze ma wynieść 18 °C. Prawdopodobieństwo opadów to 22%.Minimalna temperatura: 15 °C, Maksymalna temperatura: 21 °C, Prędkość wiatru: 9 km/h, W nocy z wtorku na środę minimalna temperatura ma wynieść 14 °C, natomiast prędkość wiatru - 6 km/h. środa, temperatura w ciągu dnia na Łysej Górze ma wynieść 20 °C. Prawdopodobieństwo opadów szacuje się na 3%.Minimalna temperatura: 15 °C, Maksymalna temperatura: 24 °C, Prędkość wiatru: 7 km/h, W nocy ze środy na czwartek najniższa przewidywana temperatura wyniesie 14 °C, natomiast wiatr ma mieć prędkość do 4 km/h. czwartek, temperatura w ciągu dnia na Łysej Górze ma wynieść 22 °C. Prawdopodobieństwo opadów szacuje się na 0%.Minimalna temperatura: 14 °C, Maksymalna temperatura: 25 °C, Prędkość wiatru: 8 km/h, W nocy z czwartek na piątek minimalna temperatura wyniesie 16 °C, natomiast wiać ma z prędkością 4 km/h. Zapowiada się bezdeszczowa noc. piątek, dnia odczuwalna temperatura na Łysej Górze ma wynosić 25 °C. Prawdopodobieństwo opadów szacuje się na 2%.Minimalna temperatura: 15 °C, Maksymalna temperatura: 29 °C, Prędkość wiatru: 10 km/h, W nocy z piątek na sobotę najniższa przewidywana temperatura wyniesie 18 °C, a z kolei prędkość wiatru 6 km/h. sobota, dnia odczuwalna temperatura na Łysej Górze ma wynosić 16 °C. Prawdopodobieństwo opadów szacuje się na 20%.Minimalna temperatura: 16 °C, Maksymalna temperatura: 19 °C, Prędkość wiatru: 17 km/h, W nocy z soboty na niedzielę minimalna temperatura wyniesie 10 °C, natomiast wiać ma z prędkością 6 km/h. Promocje na gadżety turystyczneMateriały promocyjne partnera Pogoda na Łysej GórzeKlimat wyżej usytuowanych obszarów Świętokrzyskiego Parku Narodowego przypomina klimat Beskidu Niskiego i Sądeckiego. Najzimniejszym miesiącem jest styczeń, a najcieplejszy lipiec. Zima w tych obszarach trwa przez około 121 dni, a lato tylko przez 57 dni. Panują tu więc dosyć surowe warunki. W wyższych partiach często obserwowane są również opady deszczu. Największe opady deszczu przypadają na lipiec. ZOBACZ KONIECZNIENajdziwniejsze zakazy dla turystów - za to słono zapłacisz!Szlaki na Łysą GóręNa Łysej Górze jest węzeł szlaków turystycznych. Rozpoczyna się tu niebieski szlak turystyczny, który prowadzi do Pętkowic. Przez Łysą Górę przechodzi czerwony Główny Szlak Świętokrzyski im. Edmunda Massalskiego, który prowadzi z Gołoszyc do Kuźniaków. Cały Główny Szlak Świętokrzyski ma długość 105 km. Ciekawostki o Łysej GórzeNa szczycie znajdują się: Gołoborze - charakterystyczne dla gór Świętokrzyskich. Skalne rumowisko Rezerwat przyrody – obejmuje las bukowo-jodłowy. Pozostałości wału kultowego przedchrześcijańskiego miejsca kultu Słowian Muzeum Parku Narodowego Klasztor Misjonarzy Oblatów Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze Święty Krzyż - wieża o wysokości 157 m. Promocje na spodnie trekkingoweMateriały promocyjne partnera
pasmo w Sudetach - krzyżówka. Lista słów najlepiej pasujących do określenia "pasmo w Sudetach": GÓRY MASYW KARPATY PRZEŁĘCZ SŁUP RUDAWY KARKONOSZE GRZBIET ZŁOTE SAJDAK KAMIENNE JAWOR BRUSEK SMUGA PEJS LOK STRUGA AGAT SMUŻKA WARKOCZ. Słowo. Określenie. Trudność.
Gospodarze zaskoczyli nas z rana wątróbką z cebulką. Pięknie dziękujemy, żegnamy się i uderzamy w kierunku Iranu. Jako, że dom naszych gospodarzy był ostatnim w mieście, sto metrów od furtki zaczyna się pierwszy dzisiaj, blisko dziesięciokilometrowy podjazd. Trochę zasmuceni tym faktem, psychicznie nastawiamy się na co najmniej godzinne podjeżdżanie, jednak los miał dla nas inne plany na ten ranek. Dosłownie po przejechaniu stu pierwszych metrów i kilku obrotach korbą łapie nas autostop. Nie my go, lecz wyjątkowo on nas. Do pracy jechała akurat ekipa drogowców i kiedy na dźwięk silnika ciężarówki odwróciłem głowę, ledwo nawiązaliśmy z nimi kontakt wzrokowy – oni już machali do nas z paki zachęcając do wsiadania. Szczęście jest tym większe, że minęło nas w przeciągu dnia nie więcej jak 4 ciężarówki i kilkanaście samochodów. Chwilę potem byliśmy już wraz rowerami na górze Ziła i w taki oto sposób zaczynamy nasza dzisiejszą jazdę. Autostop, który sam zlapal autostopowiczów Jechało się miło. Jeden robotnik trzymał mój rower, drugi robotnik trzymał rower Piotrka, trzeci przymierzał moje okulary, a my zostaliśmy posadzeni na ławeczce, plecami opierając się o kabinę. Kiedy porobiliśmy zdjęcia naszym dobrodziejom, lekko się rozgościliśmy i nastawiliśmy się na dłuższą jazdę, okazało się, że oni wcale nie jadą tak daleko jak to myśleliśmy, że się dogadaliśmy. Porozumiewaliśmy się oczywiście głównie za pomocą gestów i domysłów, wtrącając co jakiś czas nazwę miasta Chakaten. Po niespełna 5 kilometrach panowie oznajmiają, że kończymy jazdę, bo oni mają dziurę w jezdni do załatania, a my resztę tego pierwszego podjazdu musimy pokonać o własnych siłach. Teren cały czas faluje, ale nachylenie drogi jest na wysoce akceptowalnym poziomie. Olbrzymich rozmiarów góra czeka nas dopiero w połowie dnia, a to jest jedynie przedsmak, rozgrzewka, mała próba generalna naszych możliwości. Od tejże przełęczy do granicy jest tylko 60 kilometrów, przy czym 30 z górki i również 30 po płaskim. Jeśli uda nam się pokonać podjazd względnie szybko, to jest nadzieja na dotarcie do Iranu przed zmrokiem. Tymczasem jedziemy wzdłuż granicy z Azerbejdżanem, gdzie droga momentami nawet przekracza granicę (tak przynajmniej pokazuje GoogleMap). Jest w miarę chłodno i naszło sporo chmur – co jest akurat dobrym omenem przed czekającymi nas stromiznami. Początkowo cały ten dojazd do granicy z Iranem miał wyglądać zupełnie inaczej, mianowicie chcieliśmy jechać przez miasteczko Kadżaran. Całkowicie inną trasą, pociągniętą bardziej na zachód i prowadząca finalnie na to samo przejście graniczne. Niestety wczoraj w Kapan – gdzie był rozjazd na obie drogi – okazało się, że jest ona zamknięta ze względu na jakieś osuwiska czy inne nieszczęście i niejako zostaliśmy zmuszeni do wybrania alternatywnej drogi prowadzącej przez Tsav i niejaki Park Narodowy Arevik. Pokonując kolejno dwie przełęcze po 1200 metrów, zaczynamy nieśmiało zbliżać się do wcześniej wspomnianego kolosa mierzącego ponad dwa kilometry. Samochodów jak na lekarstwo, a co za tym idzie szanse na złapanie stopa mizerne. Pakujemy w siebie po batoniku i ochoczo zabieramy się do pedałowania. No dobra, może czasem zerkamy do tyłu w poszukiwaniu potencjalnej ciężarówki, ale najwidoczniej limit autostopów wyczerpaliśmy z samego rana. Chmury utrzymują się praktycznie cały czas, momentami nachylenie robi się ostrzejsze, ale na ogół jedzie się przyjemnie i bez większego nakładu sił. Podjazd o długości niespełna 20 kilometrów wije się kolejnymi wzgórzami niczym groźnie wyglądające, niezidentyfikowane, czarne węże pełzające poboczami drogi. Pokonując kolejne zakręty nie sposób odgadnąć, w którym kierunku została poprowadzona droga i gdzie znajduje się przełęcz. Jesteś pewny, że szczyt będzie gdzieś tam za drzewami na prawo od drogi, a tutaj okazuje się, że ta została pociągnięta w zupełnie odwrotnym kierunku. Takie to urozmaicenie podczas monotonnej i ciągnącej się w nieskończoność jazdy. Zatrzymuję tymczasem jeden akurat przejeżdżający samochód, celem doinformowania się. Pytam grzecznie kierowcę ile kilometrów zostało do przełęczy i czy aby na pewno jedziemy w dobrym kierunku. Facet w średnim wieku zmarszczył brwi, porozumiewawczo spojrzał na dwie współpasażerki i stwierdził, że droga prowadzi do Agarak, omijając wcześniej Meghri – czyli dokładnie tam gdzie chcemy jechać. Jeśli zaś chodzi o kilometry do przełęczy to mówi, że nie powinno być więcej jak 5, ale głowy nie da. Poza tym, raczej nic spektakularnego się nie dzieje, jedynie raz zostaliśmy zgarnięci z drogi przez robotników zajmujących się wyciąganiem ciężarówki, która wypadła na zakręcie w nocy. Nieszczęśnik zmiótł barierki ochronne, skosił kilkanaście drzew i wylądował na samym dole skarpy. Zginął na miejscu. Sami robotnicy troszeczkę się nudzili czekając na jakiś większy transport, to też zaprosili nas na małe śniadanie. Majster – fan motoryzacji – opowiadał jak to jeździł po Europie swoją ciężarową Scanią i zachęcał nas, żebyśmy poczekali aż nadjedzie pomoc i wtedy oni zabiorą nas na przełęcz. Robotnicy którzy zaprosili nas na posiłek. Zajmowali się wyjmowaniem ciężarówki, która spadła z skarpy zeszłej nocy ... ciężarówka... kierowca zginął na miejscu. Dziękujemy za ofertę, ale postanawiamy sami podjechać te kilka serpentyn. Kiedy okazało się, że na liczniku stuknęło już 10 kilometrów, a przełęczy dalej nie było widać, z góry nadjeżdża samochód i zatrzymuje się na poboczu po drugiej stronie drogi. Wysiada z niego ten sam gościu i tym razem stanowczo oznajmia, że do przełęczy zostało równe 6 kilometrów. Jeszcze zerknął raz na swój licznik i upewniwszy się, że policzył dobrze ponownie kiwnął twierdząco głową. Dobry człowiek specjalnie dla nas zmierzył odległość i choćby przez wzgląd na to jestem mu wstanie wybaczyć wcześniejszą wpadkę. Jeszcze poprosił o zdjęcie wraz z żoną (jak mniemam) i odjechał w pośpiechu. Miły akcent na rozstanie się z Armenią i Ormianami. Niedługo potem byliśmy już na przełęczy i szanse na dojechanie do Iranu były jak najbardziej prawdopodobne. Uwielbiam ten moment, kiedy po pokonaniu ostatnich metrów podjazdu wyłania się całkowicie nowy, często zaskakujący widok. Na górze żadnego znaku informującego o przełęczy, a już na pewno nie o wysokości. Specjalnie odpalony na tę okazję GPS w telefonie informuje o ponad 2300 metrach, więc całkiem niezły wynik. Oczom naszym ukazują się przepastne pasma górskie. Niezliczona ilość poszarpanych, ostro zakończonych i bliźniaczo podobnych do siebie szczytów. Czeka nas teraz piękny zjazd, prowadzący aż do samej granicznej rzeki Araks. Porcja zdjęć z zjazdu: Opuszczona wioska po drodze... zjazd w stronę rzeki Araks - granicznej z Iranem Kiedy wreszcie docieramy do granicy, oczom naszym ukazuje się rwący, pokaźnych rozmiarów wodny potwór, ogrodzony z obu stron drutem kolczastym, kilkurzędowym płotem (oczywiście pod napięciem) i znakami informującymi o zakazie fotografowania. Nagle temperatura skacze do co najmniej 35 stopni i wszystkie polary i długie spodnie lądują z powrotem w sakwach. Teraz już na dobre 2,3 tygodnie, ponieważ meteorolodzy raczej nie przewidują anomalii pogodowych w Iranie i jakiegoś nagłego ochłodzenia… Szczęśliwie jadąc wzdłuż rzeki mamy wiatr w plecy, więc całkiem sprawnie przemieszczamy się w kierunku przejścia granicznego Agarak – Nordooz. Po drodze mieliśmy jeszcze małą kontrolę paszportów przez Ormiańskiego pogranicznika. Straciliśmy przez to trochę czasu, ponieważ mundurowy czekał długo na potwierdzenie telefoniczne, że nie jesteśmy gdzieś notowani i trochę zaczynaliśmy się bać o to, gdzie złapie nas noc. Nie mamy pojęcia jak długo potrwa jeszcze kontrola na przejściu, a wszyscy wiedzą, że nocowanie w sąsiedztwie granicy nie jest zbyt mądrym posunięciem. Mając w pamięci to, że w Iranie jest prohibicja, udajemy się jeszcze na ostatnie piwko w przydrożnym barze. Kobieta tam sprzedająca opowiada jak to się żyje przy granicy z Iranem, twierdzi, że w porządku, do Irańczyków nic nie ma, ale sama w swoim długim życiu nie odwiedziła nigdy sąsiada zza rzeki. Jak mówi, nie zależy jej, tu jest przecież dobrze, wszystko ma i co ona w ogóle by tam miała robić u tych całych ‘muslimów’. Zachęca nas także do wzięcia pokoju w jej małym hoteliku, ale niestety nie stać nas na takie luksusy. Mimo to pani częstuje nas serem, pomidorami i życzy powodzenia. Żegnamy się i nieśmiało podążamy w kierunku szlabanu granicznego. Ostatnie piwko zaraz przed granicą... Przejście graniczne Armenii z Iranem jest dość rozległe i można dostać się tam taksówką z Agarak, udać pieszo lub też ta jak my rowerem. Dowolność wyboru. Wizę oczywiście trzeba wyrobić wcześniej i nie ma takiej możliwości, żeby otrzymać ją na granicy. Cały proces wyrabiania wizy jest dość skomplikowany i nietani… Na granicy bez większych ceregieli. Rowery przeprowadzamy przez długi korytarz, na końcu którego krótkim salam wita nas oficer siedzący w swojej małej kanciapie. Wszyscy pogranicznicy zawsze wyglądają tak samo. Ospali, znudzeni, zrezygnowani. Ten także niemrawo przygląda się wizie i skrupulatnie, z wybitnie angielską flegmą wklepuje wszystkie nasze dane do komputera. W następnym okienku inny celnik przybija pieczątkę, sprawdza wizę, zadaje kilka pytań dotyczących nas i naszych celów podróży i … to wszystko. Nawet nikt nie zapytał co mamy w sakwach, nie mówiąc już o ich prześwietlaniu czy chociażby zajrzeniu do środka. Na koniec mundurowy rzuca równie ospale Khodafez i już jesteśmy w Iranie. Ps. Zwrot ten znaczy w Farsi – Do Widzenia lub bardziej poetycko – Niech Bóg Cię chroni. Nie wnikam, którego boga miał na myśli celnik i który ma większa moc na pograniczu chrześcijaństwa i islamu, ale miło z jego strony. Dobry ospały człowiek. Po drodze wymieniamy jeszcze po 50 dolarów u cinkciarza. Należy pamiętać, że w Iranie są jakby dwa kursy wymiany walut i nigdy, przenigdy nie wymieniajcie w bankach i innych oficjalnych instytucjach. Można stracić naprawdę wiele. Po lekkich negocjacjach z Panem cinkciarzem jesteśmy w IRANIE. W kraju ajatollachów, perskich dywanów, kraju tajemniczym, kraju gdzie litrami pija się czarną herbatę, gdzie Polska to Lahestan, kraju podobno życzliwych i otwartych ludzi i kraju gdzie homoseksualizm i picie alkoholu karane jest śmiercią. Niby dużo czytaliśmy, sporo artykułów, relacji na blogach, książek i niby wiemy czego się spodziewać, ale jakieś obawy i sporo niepewności pozostało. Dodatkowo zakładamy jeszcze na granicy długie spodnie, które prawo obowiązujące w Iranie (szariat) nakazuje nosić mężczyznom. Jak to jest naprawdę i czy tyczy się to rowerzystów przekonamy się w późniejszych dniach, ale jak na razie strach przed nieznanym bierze górę i wolimy nie ryzykować. Wszystkie wyobrażenia o Irańczykach, których niewielka ilość zaprzątała jeszcze nasze głowy, runęły 300 metrów od granicy. Pierwszy Irańczyk jakiego zapytaliśmy o drogę, zaraz po zatrzymaniu samochodu na poboczu i wyjściu do nas, zanim nawet odpowiedział nam na pytanie, pierw zapytał czy coś się stało i jak może nam pomóc. Obowiązkowo zapytał także skąd jesteśmy i pochwalił się, że również kiedyś jeździł z kolegą rowerami obwieszonymi sakwami. Z uśmiechem na ustach – całkiem niezłym angielskim – powitał nas w swoim kraju, obdzwonił 3 znajomych, aby upewnić się, że posyła nas właściwą drogą i na koniec poprosił o zdjęcie na pamiątkę – żeby móc pokazać właśnie znajomemu sakwiarzowi. W miedzyczasie kilku innych rozentuzjazmowanych kierowców radośnie trąbiło w naszym kierunku – życzliwie przy tym machając. Nikt nie krzyczał, nikt nie groził…. Tak nas wita Iran, jednak na szersze obalanie stereotypów przyjdzie jeszcze czas w późniejszych wpisach. Wszak spędzimy tutaj ponad 2 tygodnie. Tymczasem robi się ciemno, a my jesteśmy w dalszym ciągu obok granicy. Wszyscy podróżni zgodnie twierdzą i jest to zasada numer jeden tycząca się noclegów na dziko, że nie należy spać przy granicy żadnego państwa. Jeśli jest to Iran, to tym bardziej. Dramatyzmu całej sytuacji dodaje to, że zaczął się właśnie podjazd i kilometry wpadają nad wyraz wolno. Nie mamy wyjścia i zmuszeni jesteśmy rozbijać się raptem 1500 metrów w linii prostej od granicy… To nie jedyny problem. Znalezienie miejsca na namiot także nie było łatwe. Mimo że wokoło żadnych zabudowań i świateł, ciężko było znaleźć jakieś płaskie, a zarazem osłonięte od drogi i granicy miejsce. W końcu kiedy było już bardziej ciemno niż jasno, odbiliśmy na kamienną ścieżkę, prowadzącą gdzieś jeszcze bardziej w górę i nie wybrzydzając zaczynamy brać się za rozkładanie namiotu. Tak – tym razem tylko jednego, ponieważ nie było czasu ani miejsca na dwa, a trzeba jeszcze coś przecież ugotować do jedzenia zanim totalnie będzie ciemno. Tym sposobem Piotrek bierze się za rozstawianie i mocowanie namiotu, a ja za odpalanie kuchenki. Obaj walczymy przy tym z mocnym wiatrem, który ani nie pozwala założyć tropiku na namiot, ani zagotować wody pod makaron… Kiedy już się uporaliśmy z całym tym biwakiem, wszystko ogarnia głucha cisza. Wiatr ustępuje, wokoło ciemna pustka, żadnych lamp. Szczęśliwie udało się nam znaleźć takie miejsce, że z drogi nas praktycznie nie widać, a od granicy dzieli nas niewielka skarpa. Tym sposobem jesteśmy w miarę bezpieczni, ale i tak trochę boimy się nocnej wizyty jakichś pograniczników. Wszak mogą za tym iść niemiłe konsekwencje z posądzeniem o szpiegostwo włącznie.
Der Knappenhof - Hotel & Restaurant. Hotel w Reichenau an der Rax (5,9 km od Pasmo górskie Rax) A traditional hotel at the foot of the Rax Mountain, the Knappenhof offers a wellness area with sauna and steam bath, and a restaurant with a large terrace serving regional and seasonal dishes. 8.9. Fantastyczny.Wokół Iranu narosło wiele stereotypów. Kraj zaliczany przez USA do tzw. osi zła, przy bliższym poznaniu potrafi jednak pokazać przybyszowi swoje prawdziwe, urzekające oblicze. Iran okazuje się krajem wspaniałych krajobrazów i przyrody, skarbnicą tysiącletnich zabytków i kolebką fascynującej kultury, a przede wszystkim niezwykle gościnnych ludzi. Miejmy nadzieję, że obecna napięta atmosfera nie utrzyma się długo i kraina Persów będzie się w dalszym ciągu coraz bardziej otwierać na turystów. 18 Zobacz galerię Shutterstock 11 lutego 1979 roku, wraz z ogłoszeniem neutralności ostatnich oddziałów wiernych szachowi Mohammedowi Rezie Pahlaviemu, w Iranie zatriumfowała islamska rewolucja pod przywództwem ajatollaha Chomeiniego. Zwana "trzecią wielką światową rewolucją" (po rewolucji francuskiej i bolszewickiej) zwróciła uwagę świata na islam jako siłę polityczną. Kobieta na tle rewolucyjnego muralu w Teheranie Od tamtej pory surowe prawa oparte na szariacie i kontrowersyjna polityka rządzących Iranem sprawiają, że kraj ten postrzegany jest jako niebezpieczny, niegościnny, zacofany, opresyjny wobec kobiet, łamiący prawa człowieka i zagrażający światu. Przeciętnemu Europejczykowi wydaje się on ostatnim miejscem, do którego warto pojechać. Nie jest to jednak do końca prawda. Ci, którzy odważą się pojechać, zwykle po powrocie nie kryją zachwytu, przy którym drobne niedogodności związane z ograniczeniami narzucanymi przez szariat nie mają wielkiego znaczenia. Oczywiście turysta musi postępować rozważnie i przestrzegać wielu przepisów i zwyczajów, ale w zamian otwiera się przed nim fascynujący, nietknięty świat Orientu. Foto: NICOLA MESSANA PHOTOS / Shutterstock Meczet Nasir Al-Mulk, Sziraz Nie wiadomo, co przyniosą ostatnie wydarzenia polityczne i jak długo potrwa napięta atmosfera. Odprężenie w stosunkach Iranu z Zachodem (ograniczenie programu nuklearnego w zamian za zniesienie sankcji gospodarczych) w ostatnich latach dawało nadzieję na otwarcie tego kraju na turystów - przedłużono ważność wiz turystycznych z 15 dni do miesiąca. Miejmy nadzieję, że sytuacja wkrótce się unormuje. Mimo wszystko warto zaplanować sobie perską wyprawę marzeń. Oto subiektywny wybór zaledwie kilku najpopularniejszych miejsc, na które warto zwrócić uwagę. Pozostałe setki innych atrakcji Iranu czekają, aż odkryjecie je na własną rękę! 1/18 Teheran Shutterstock Większość rozpoczyna swoją przygodę z Iranem w Teheranie, największym mieście Bliskiego Wschodu. O początkach miasta niewiele wiadomo. Przez długi czas nie był zbyt znaczącym ośrodkiem - rozwijał się w cieniu starożytnego miasta Rej na jedwabnym szlaku, i razem z nim został zrujnowany podczas mongolskiego najazdu w XIII w. Dopiero w roku 1795, po koronacji Aghi Mohammada, staje się stolicą Persji, którą pozostaje do dziś. 2/18 Teheran Borna Mirahmadian / Shutterstock Teheran, otoczony od północy przez wysokie góry Elbrus i od południa przez pustynię, oferuje malownicze widoki. Ale w mieście warto poświęcić szczególną uwagę znakomitym muzeom: Muzeum Archeologicznemu, Muzeum Szkła i Ceramiki Abguineh, Muzeum Dywanów, Muzeum Kaligrafii Rezy Abbassi, oszałamiającej Kolekcji Klejnotów Koronacyjnych Iranu, jednej z najwspanialszych na świecie. Na osobną uwagę zasługuje znakomite Muzeum Sztuki Współczesnej, z najbogatszą kolekcją zachodniej sztuki współczesnej poza Europą i USA. Miłośnicy zakupów powinni odwiedzić bazar w Teheranie - jeden z najbogatszych i najdłuższych w Iranie, z prawie 10 km alejek i pasaży. Natomiast miłośnicy historii współczesnej powinni zobaczyć dawną ambasadę USA, zamienioną w symbol imperializmu "Wielkiego Szatana", przyozdobioną słynnymi antyamerykańskimi muralami. 3/18 Isfahan Shutterstock Isfahan może się pochwalić jednymi z najpiękniejszych zabytków islamskich na świecie, a jego historia sięga ponad 2700 lat. Renesans miasta przypada na XVI w., kiedy to zostało ono ustanowione stolicą imperium perskiego przez szacha Abbasa I Wielkiego. W tym czasie powstały najwspanialsze budowle miasta, które ponoć były inspiracją dla słynnego indyjskiego mauzoleum Tadź Mahal. Zwiedzanie miasta najlepiej rozpocząć od placu Imama Homeiniego (Majdan-e Imam Homeini) zwanego również Królewskim. Plac otaczają dwupoziomowe arkady handlowe oraz Meczet szacha Lutf Allaha po wschodniej stronie i Meczet Królewski po południowej. Po zachodniej stronie placu znajduje się Ali Kapu (Wysokie Wrota) - brama prowadząca do zespołu pałacowego, z której władca mógł oglądać uroczystości na placu. Na zdjęciu: Meczet szacha Lutf Allaha 4/18 Isfahan Shutterstock Warto również zobaczyć dwa pałace ogrodowe: Czehel Sotun (Czterdzieści Kolumn) i Haszt Beheszt (Osiem Rajów). Bazar w Isfahanie, rozciągający się na długości 2 km, po południowej stronie placu Królewskiego, uważany za jeden z najbardziej egzotycznych na Bliskim Wschodzie, oferuje bogaty wybór towarów, w tym dywanów, mozaik i obrazów. Prawdziwą perłą miasta są piękne mosty na rzece Zajande Rud: Si-o Se Pol (most Trzydziestu Trzech Łuków) z 1602 oraz Khaju z 1650. W ich cieniu, tuż nad wodą, warto odpocząć, popijając herbatę i delektując się fajką wodną. Na zdjęciu: most Khaju 5/18 Shiraz OPIS Zagreb / Shutterstock Sziraz jest stolicą południowej prowincji Fars i dawną stolicą Iranu. Przez lata było ważnym przystankiem na szlaku handlowym wiodącym nad Zatokę Perską. Stanowiło również centrum sztuki i piśmiennictwa, mieszkało tu wielu artystów i uczonych, poeci Sadi i Hafez, filozof Mulla Sadra i mistyk Ruzbehan. Na zdjęciu: Cytadela Karima Chana 6/18 Shiraz Shutterstock Do najciekawszych zabytków Sziraz zaliczyć można bazar Vakil, cytadelę Karima Chana, łaźnie miejskie, Bramę Koranu, mauzoleum poety Chwaja Kermaniego, meczet Nasir ol Molk z bajecznie kolorowymi witrażami, oraz ogród Eram kontrastujący bujną zielenią z otaczającą miasto pustynią. W prowincji Fars znajdują się jedne z najważniejszych stanowisk archeologicznych Iranu, więc Sziraz stanowi dobry punkt wypadowy do ich odwiedzin. Chodzi przede wszystkim o starożytne miasto Persepolis. Na zdjęciu: meczet Nasir ol Molk 7/18 Persepolis Shutterstock Persepolis to jeden z najwspanialszych zabytków archeologicznych świata, wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Ruiny starożytnego perskiego miasta leżą ok . 70 km na północ od Sziraz. Miasto powstało w roku 518 zbudowane przez władców z dynastii Achemenidów, Dariusza I i Kserksesa. Było jedną z czterech stolic perskiego imperium, służącą głównie celom ceremonialnym, szczególnie celebracji nowego roku Noruz. 8/18 Persepolis Kres istnieniu miasta Persepolis położyło zdobycie i zrujnowanie go w roku 330 przez Aleksandra Wielkiego. Pozostałości miasta odsłonięto podczas prac wykopaliskowych w latach 30. XX w. Odkryto zabudowania pałacowe, w tym pomieszczenia gwardii pałacowej i skarbiec, archiwum z pismem klinowym, sieć kanalizacyjną oraz kolumny i monumentalne schody zdobione pięknymi reliefami. 9/18 Miasto Bam Shutterstock Bam jest starożytnym miastem położonym pośrodku pustyni na południu Iranu. Jego początki sięgają VI w ale swój największy rozkwit miasto przeżywało w wiekach średnich (VII – XI w kiedy, ze względu na swoje położenie na jedwabnym szlaku, było istotnym centrum handlowym i ośrodkiem produkcji tekstyliów. Wszystkie budynki publiczne, mieszkalne i fortyfikacje (cytadela i mury) zbudowano z gliny i słomy. Niestety w 2003 roku miasto nawiedziło trzęsienie ziemi, przez co 80 proc. budynków zostało zniszczonych. Do tej pory trwają prace rewaloryzacyjne. 10/18 Jazd Shutterstock Jazd, miasto o historii sięgającej 3000 lat wstecz, leży na styku Wielkiej Pustyni Słonej i Pustyni Lota. To jeden z najsuchszych i najgorętszych zamieszkanych obszarów Iranu - wodę doprowadza z pobliskich gór system podziemnych kanałów. Dzięki swojemu ustronnemu położeniu miasto uniknęło historycznych zawieruch, najazdów i zniszczeń. Mimo tego było ono ważnym ośrodkiem handlowym na szlaku karawan przemierzających kraj ze wschodu na zachód. Marco Polo, który zatrzymał się tu podczas swej słynnej wyprawy, miał nazwać miasto “dobrym i szlachetnym”, oraz bardzo chwalił jakość produkowanych tu jedwabnych tkanin. Jazd jest też od stuleci schronieniem i ośrodkiem religijnym zaratusztrian - mają tu swoją Świątynię Ognia oraz tzw. “wieże milczenia”, na których niegdyś pozostawiano ciała zmarłych dla sępów. 11/18 Jazd istock Architektura Jazd stanowi jeden z najlepszych przykładów tradycyjnego glinianego budownictwa w Iranie. Szczególnie charakterystyczne są wieże wentylacyjne badgiry, będące elementem zmyślnych systemów chłodzących piwnice domów. Warto również wspomnieć o Meczecie Piątkowym, XII-wiecznej świątyni ze wspaniałymi mozaikami i najwyższymi minaretami w kraju, którego sylwetka widnieje na banknocie 200-rialowym. Na zdjęciu: Meczet Piątkowy 12/18 Ośrodek Narciarski Shemshak Shutterstock Shemshak to drugi największy ośrodek narciarski w Iranie, działający od roku 1958. Leży ok. 60 km na północ od Teheranu, w paśmie górskim Alborz. Dysponuje dwoma wyciągami krzesełkowymi, trzema talerzykowymi i trzema orczykowymi, a oświetlone trasy zjazdowe leżą na wysokości od 2550 do 3050 m Sezon trwa tu zwykle od początku grudnia do końca marca. Mimo że największym ośrodkiem narciarskim Iranu jest nieodległy Dizin, to Shemshak uważany jest za teren bardziej wymagający, dla zaawansowanych narciarzy i snowboardzistów. Dzięki temu, poza weekendami, jest zwykle znacznie mniej zatłoczony. 13/18 Ramsar nad Morzem Kaspijskim Ramsar (Mazandaran) to jedna z najładniejszych miejscowości na irańskim wybrzeżu Morza Kaspijskiego i popularne letnisko. W tym miejscu pasmo górskie Alborz, porośnięte gęstym lasem, styka się niemalże z morzem, a wąski pas wybrzeża otula bujna egzotyczna roślinność. Uroki okolicy docenił ostatni szach Iranu, budując tu swój letni pałac, który dzisiaj można zwiedzać. Poza nim nie ma w Ramsar wielu zabytków architektonicznych, ale oprócz kąpieli morskich można odwiedzić gorące źródła lub wybrać się do ciekawej górskiej miejscowości Javaher Deh leżącej 20 km na południe od miasta. 14/18 Ramsar nad Morzem Kaspijskim Ciekawostką jest fakt, że Ramsar i okolice są najbardziej promieniotwórczym, na stałe zamieszkanym miejscem na świecie. Wszystko to ze względu na wspomniane gorące źródła wypłukujące w naturalny sposób z głębi ziemi pierwiastki promieniotwórcze, oraz materiały budowlane pozyskiwane z okolicznych kamieniołomów, które również są aktywne. Mieszkańcy tych terenów otrzymują w ciągu roku dawkę promieniowania szacowaną na 10 mGy, to 10 razy więcej niż zalecana wartość dla obszarów zamieszkanych. Paradoksalnie jednak badania nie wskazują, żeby ten naturalny fenomen wpływał negatywnie na zdrowie mieszkańców. Na zdjęciu: gorące źródła w Ramsar 15/18 Ramsar 16/18 Ramsar 17/18 Shiraz Mohammad Reza Domiri Ganji / Do najciekawszych zabytków Sziraz zaliczyć można bazar Vakil, cytadelę Karima Chana, łaźnie miejskie, Bramę Koranu, mauzoleum poety Chwaja Kermaniego, meczet Nasir ol Molk z bajecznie kolorowymi witrażami, oraz ogród Eram kontrastujący bujną zielenią z otaczającą miasto pustynią. W prowincji Fars znajdują się jedne z najważniejszych stanowisk archeologicznych Iranu, więc Sziraz stanowi dobry punkt wypadowy do ich odwiedzin. Chodzi przede wszystkim o starożytne miasto Persepolis. Na zdjęciu: meczet Nasir ol Molk 18/18 Ośrodek Narciarski Shemshak Shemshak to drugi największy ośrodek narciarski w Iranie, działający od roku 1958. Leży ok. 60 km na północ od Teheranu, w paśmie górskim Alborz. Dysponuje dwoma wyciągami krzesełkowymi, trzema talerzykowymi i trzema orczykowymi, a oświetlone trasy zjazdowe leżą na wysokości od 2550 do 3050 m Sezon trwa tu zwykle od początku grudnia do końca marca. Mimo że największym ośrodkiem narciarskim Iranu jest nieodległy Dizin, to Shemshak uważany jest za teren bardziej wymagający, dla zaawansowanych narciarzy i snowboardzistów. Dzięki temu, poza weekendami, jest zwykle znacznie mniej zatłoczony. Data utworzenia: 7 stycznia 2020 10:05 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj. .